Dziś wtorek, więc do wieczornej herbaty wpis związany z blogowaniem. W zeszłym tygodniu gdzieś uciekł, ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, aby zrobić dwa wtorki w tygodniu, prawda? 🙂 Dziś będzie o błędach z perspektywy SEO, które popełniają blogerzy, a nie powinni. Niektóre z nich będą dla Was oczywiste, inne być może nie. Nie jestem super specjalistką od SEO – wiem dużo, ale wciąż się uczę. Przez codzienną styczność często patrzę pod tym kątem na blogi.
Kopiowanie treści z innych stron
Pisałam już o tym przy ogólnych błędach, które można popełniać zaczynając blogowanie. Kopiowanie treści po pierwsze nie jest zgodne z prawem (chyba że na kopiowanie pozwolił autor, ale to inny temat), po drugie skopiowana treść przestaje być unikalna. A Google lubi, gdy jest.
Sztuczne nasycenie słowami kluczowymi
Tworzysz treści samodzielnie, ale średnio się je czyta przez nagromadzenie słów kluczowych, na których Ci zależy. Jeśli już używasz słowa kluczowego w tekście to raz, maksymalnie dwa razy wystarczy, fajnie, jeśli w innej formie, niż w mianowniku. Pisz dla ludzi, nie dla wyszukiwarki.
Sztuczne zdobywanie linków
Piszesz komentarz na czyimś blogu i w podpisie zamiast imienia, nazwy, wpisujesz słowo kluczowe? To po pierwsze słabe rozwiązanie i prawdopodobnie autor bloga nie przepuści komentarza przez moderację, a po drugie zdobywanie linków poprzez podlinkowywanie konkretnych fraz „np. smartfony blog” już średnio śmiga i Google świetnie sobie z wykrywaniem takich działań radzi. Nie polecam też linkowania w ten sposób w innych miejscach. Oczywiście pewnie przy tym punkcie pojawi się stwierdzenie, że nie istnieje coś takiego, jak „naturalne linkowanie” w kontekście zdobywania linków do własnego bloga, jednak się z tym nie zgodzę. Po pierwsze, można brać udział w dyskusjach i dzielić się linkami do artykułów u siebie, jeśli np. rozwijają temat lub ludzie szukają informacji na dany temat, po drugie wstawianie linka do swojej strony czy bloga w polu komentarza pozwala innym na dotarcie do Ciebie – jeśli ktoś będzie chciał, kliknie, jeśli nie, to po prostu nie.
Nagminne linkowanie do innych
W sieci jest wiele blogów z testami i recenzjami, wśród których sporą część zajmują te, opisujące kosmetyki. Blogerki (najczęściej) piszą do firm z prośbą o wysłanie próbek w zamian za dodanie recenzji na blogu z linkiem do sklepu. W wielu przypadkach blogi składają się wyłącznie z takich recenzji – każdy wpis zawiera link wychodzący. Inna sprawa – blogroll/polecane blogi/czytam/zaglądam do – niektórzy blogerzy traktują sidebar na swoim blogu, jak folder z zakładkami i wrzucają tam wszystkie blogi, jakie czytają. Pamiętaj – linkuj do innych rozsądnie, fajnie też, jeśli link wychodzący będzie miał atrybut nofollow, a nie dofollow. Pamiętaj – linki wychodzące w znaczącej liczbie osłabiają Twojego bloga.
Brak atrybutu alt w obrazkach
Przyznam szczerze, że ja nie zawsze o tym pamiętam. Tymczasem dzięki uzupełnionemu atrybutowi alt, Twój blog w grafikach Google będzie wyświetlał się wyżej, niż, gdy tego nie będzie. W WordPressie możesz zrobić to w tym miejscu:
Szablon z niepewnego źródła
Nie każdy o tym pewnie wie, ale szablony pobierane z niepewnych, niesprawdzonych źródeł mogą mieć doklejone linijki kodu z linkami do innych stron. Szablon z niepewnego źródła to też mniejsze bezpieczeństwo bloga – łatwiej się na niego włamać. Tutaj przeczytasz, jak wybrać szablon.
Mam nadzieję, że jeśli popełniałeś któryś z wymienionych powyżej błędów, często nieświadomie, to teraz podejdziesz do tej kwestii z innej perspektywy. Przy tym życzę Ci, żeby Twój blog zaliczał sporo wejść z „organica”. 🙂